poniedziałek, 4 października 2010

Dziadkowie do szkoły

Tak, właśnie tak, dziadek i babcia muszą znowu usiąść nad książkami!!! Muszą zacząć się uczyć języków i to nie dla tego że nareszcie są na emeryturze i mogą sobie pozwolić na zagraniczne podróże, czy na przykład chcą być "trendy". To sytuacja, nieudolność rządów  III RP (chyba nie ma już IV RP?) zmuszają "szczęśliwych" emerytów do nauki języka. Coraz więcej wnuków rodzi się na emigracji i nawet kultywowanie języka polskiego w domu (za granicą ) nie zatrzyma procesu przechodzenia wnuków na języki krajów w którym obecnie mieszkają.
 W Anglii rząd poważnie zastanawia się czy nie dopłacać dziadkom, którzy zechcieliby pomóc w opiece nad wnukami. Jeżeli taka ustawa przejdzie do Anglii ruszą rzesze dziadków, którzy wspomagając swoje dzieci będą mogli dorobić do swojej emerytury, przy zajmowaniu się wnukami. Tyle że Dziadkowie i tak już wyrwani ze swojego ciepłego domku będą cierpieć podwójnie, raz że nie są wśród swoich znajomych, dwa że nie bardzo mogą porozumieć się poza domem nie znając języka. Ale coraz częściej nie będzie też możliwa komunikacja między dziadkami a wnukami ze względu na język .
 Ten tekst napisałem w styczniu 2010 roku, ale jakieś zawirowania nie pozwoliły mi na opublikowanie go. Teraz 10 miesięcy później wracam do tego tematu już na przykładzie Julki.
 W domu mówimy po polsku, Julka ma bardzo dużo bajek na DVD po polsku, choć lubi też oglądać bajki czy programy w telewizji. I tu właśnie zyskuje najwięcej jeżeli chodzi o język angielski. Kiedy uczyliśmy ją liczyć do pięciu to wszystkie cyferki powtarzała jako trzy, po angielsku są wszystkie od "łan" do "fajw". Julka mówi coraz więcej wyrazów angielskich niż polskich, choć czasami włącza jej się dwujęzyczność np. "pacie" i "luuk" te dwa wyrazy zawsze są razem, zabawnie to słychać.
 Tak więc nie żartując DZIADKOWIE DO SZKOŁY
Pozdrowienia z deszczowej Wyspy
 Michał