piątek, 23 lipca 2010

Najdłuższy stół świata 2

Bardzo żałuje że nie mogłem być na tej imprezie, ale może następnym razem się uda. Dzięki uprzejmości mojego brata Remka i siostry Joli mam trochę zdjęć , które pokażą choć troszeczkę co straciłem!!!
Prasa niemiecka pisała że na imprezę tą przybędzie około 1.5 miliona ludzi, było prawie trzy miliony!!!
tak wyglądała autostrada przed przybyciem uczestników "najdłuższego stołu"
chyba "bohater" naszego stołu
 jeszcze puste stoły, a potem prawie trzy miliony ludzi!!!

powoli rodzinka wraz z przyjaciółmi zbliżają się do miejsca docelowego. Pierwszy raz piechotą po autostradzie!!!
i jeszcze raz ujęcie rodzinki
dwie siostry z bohaterem stołu
znajomi rodziny wraz z koszykiem
"kawałek" naszego stołu bez koszyka , za to z policjantami
tu chyba wszyscy uczestnicy z naszego stołu
specjalnie wykonana tablica informująca o miejscu  (autostrada A40)
tak zaczęto przystrajać nasz stół
tutaj jak agenci specjalni, wszyscy ciemne okulary
i główna organizatorka naszego stołu, oczywiście z bohaterem stołu
znajomy z Jeleniej Góry z jelonkiem przy naszym stole
no i były też zwierzęta
Ciocia Jola nie nadążała ze smarowaniem chleba (bułki bo chleba zabrakło) ze smalcem, takie było "branie"
 Pozdrowienia z zachmurzonej Wyspy
 Michał

sobota, 17 lipca 2010

Najdłuższy stół świata

Rok temu przymierzaliśmy się z moja siostrą do takiej wspaniałej imprezy, więcej tutaj. Niestety, a może nie tak do końca źle, bo wypadła nam przeprowadzka i remont nowego domu, a i stary trzeba było zrobić na błysk bo 900 funtów kaucji. Tak czy inaczej nie mieliśmy możliwości przyjechać, całe szczęście że moja siostra sprawę wzięła w swoje ręce i impreza dojdzie do skutku!!! Mam nadzieję, że będę mógł jakieś zdjęcia pokazać na tym blogu?! Na razie w Essen wielkie przygotowania idą całą parą, a my tu na Wyspie oblizujemy się na samą myśl, co to za dobra pokażą się na tym stole, a raczej na dwóch.  
Tak wyglądały bilety, które przyleciały do mnie z Niemiec i zostały  z powrotem odesłane do Niemiec
stół nr 29
i stół nr 28
Pozdrowienia ze słonecznej Wyspy
 Michał

wtorek, 6 lipca 2010

Donor

w zeszłym tygodniu, tak jakoś mnie naszło i zostałem "donorem". Kiedyś , chyba ze trzydzieści lat temu oddawałem honorowo krew. Wtedy , gdy trudno było o czekoladę, a "honorowi" dostawali ze dwie albo trzy tabliczki i jeszcze dzień wolny od szkoły, to chodziłem i oddawałem.
 Tutaj należy wypić szklankę wody przed, a po dostajemy wszechobecne chipsy!!!
W  Polsce jak już pisałem wyżej oddawałem honorowo krew. Były to miejsca chyba zawsze przyszpitalne, ale to było dawno temu i w dużym mieście Wrocław. Teraz kiedy mieszkam w takim małym miasteczku, jest to organizowane w dużej  sali przystosowanej specjalnie na ten czas. Po zakończonej akcji sala pustoszeje i czeka na kolejna okazje, czyli jakąś wystawę, jakiś handel lub cokolwiek innego. ja wybrałem się tam około 12 w południe. Pani która mnie zapytała, czy już oddawałem wcześniej krew poprosiła żebym przyszedł po 14 bo teraz nie ma miejsca. Rzeczywiście na sześciu łóżkach leżeli dawcy. Kiedy zjawiłem się po raz drugi tego dnia, nie było w zasadzie nikogo, to kończyła się pora lunchu i dopiero zaczęli wszyscy się schodzić. Najpierw rejestracja, nazwisko, gdzie mieszkam i wywiad na temat mojego zdrowia. następnie spotkanie z jakąś chyba pielęgniarką, która potwierdza jeszcze raz wywiad na temat mojego zdrowie i pobiera krew z ... palca. Potem jakieś ulotki, obowiązkowy kubek wody i nareszcie na łóżko. Tutaj szybko i sprawnie wkłucie  i już leci. Nie wiem czy za pierwszym razem, czy za każdym pobiera się tylko pint krwi, czyli nie całe pół litra (0,473L). Wydawało mi się że w latach 80-dziesiątych oddawałem więcej, ale spojrzałem na informacje związane z honorowym oddawaniem krwi w Polsce i wychodzi, że oddaje się mniej bo tylko 450ml. Może to kwestia szybkości ? Tutaj ten pint zleciał bardzo szybko, a kiedyś mam wrażenie że trwało to jakąś godzine, ale może mi się tylko tak wydaje, to było prawie 30 lat temu!!!
 Co mnie zaskoczyło, to że przedział wiekowy był taki duży, że w ogóle przychodziło sporo osób. Oczywiście tutaj nikt nie ma dowodu osobistego ani potwierdzenia zameldowania, tak więc wszystkie dane osobowe są podawane przez dawcę bez sprawdzania.
 Donor odbył się szybko i bezboleśnie a po 3 dniach dostałem SMS-a z podziękowaniem i potwierdzeniem że już niedługo ustalą moją grupę krwi. Tu nic nie dzieje się szybko!!!
Pozdrowienia z upalnej Wyspy
 Michał