O dawno nic nie napisałem! Jak napiszę że się poprawię to albo obrażę ta garstkę czytelników, albo będzie to jakaś ściema, kit!!!
Ale do rzeczy.
Jula jakiś miesiąc temu poszła ze mną na szczepienie. I prawie spadłem z krzesła jak zobaczyłem jaka to dzielna dziewczynka. Szczepionki dostała w dwie rączaki, a na dodatek w tą druga to jakaś potrójna była. Jula patrzyła jak pani jej wkłuwa igłę i ani nie skrzywiła się!!! Przy drugim zastrzyku trochę była zdziwiona, że pani tak długo wstrzykuje i że troche boli. Na koniec pani ją pochwaliła, w miejsce nakłucia przykleiła duże plastry w kształcie ośmiornicy i poszliśmy do domu. Problem pojawił się kiedy należało ściągnąć te plastry. Julka za żadne skarby nie chciała usiąść spokojnie i nie pozwoliła na oderwanie ich. Nie pomagały groźby, ani prośby a na dodatek plastry trzymały się bardzo mocno!Nawet nie dała namoczyć tych ośmiornic żeby poszło łatwiej. W takich sytuacjach zostaje tylko internet! Tak właśnie internet, trzeba tylko jakieś dobre hasło i trochę cierpliwości, a rozwiązanie podane na "tacy". "Nauci" wymyślili, ja nie wpadłem na ten pomysł, że trzeba trochę oliwką oliwić te ośmiorniczki i "odpłyna". I rzeczywiście odpłynęły. Niesamowite jest to, że Julka bardziej się bała i panikowała przy odklejaniu tych plastrów, niż przy samych zastrzykach.
Tydzień temu Jula zachorowała na zapalenie ucha. Zaczęło się w sobote wieczorem wysoka gorączka, ale jeszcze bez bólu ucha. Najgorsze że nasza córka ma jakąś awersję do leków podawanych w płynie, obojętnie czy są słodkie, czy gorzkie, żadnych leków w płynie. Dopiero jak zasnęła to "na śpiocha" dostała porcję przeciwgorączkową. W niedzielę doszedł ból ucha i mieliśmy już komplet. Nieprzespana niedzielna noc i w poniedziałek do doktora. Wizyta bardzo fajna Jula dała zajrzeć do ucha, pani doktor zapisała antybiotyk. Nie wiem cóż takiego narozrabiały antybiotyki w UK, ale są przepisywane bardzo, bardzo rzadko! Ale najgorsze przyszło dopiero w poniedziałek, kiedy trzebabyło podać antybiotyk. Za żadne skarby Jula nie chciała połknąć tego niedobrego, białego płynu. Nie pomogły prośby, ni groźby, nie pomogło zapodanie łyżeczką ani strzykawką do buzi. Ale jak trwoga to do internetu. Jedna kostka czekoladki z adwentowego kalendarza i dwie dozy strzykawka antybiotyku do buzi. Uff pomogło o 12 w południe i o 12 w nocy, siedem dni i siedem nocek i Jula prawie zdrowa.
Pozdrowienia ze słonecznej i gorącej Wyspy
Michał
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz