środa, 10 stycznia 2018

Rasizm

sobota, 15 sierpnia 2009

 Tak się zastanawiam, bo inaczej o tym myślałem w Polsce a inaczej myślę tutaj, będąc na Wyspie.
Będąc w Polsce i pracujac w różnych branżach miałem dosyć duży kontakt z przedstawicielami różnych ras, od czarnej poprzez żółtą do czerwonej. Byli to najczęściej dobrze wykształceni lub kształcący się ludzie. Pamiętam miałem przyjemność poznać przewodniczącego, niepamiętam jakiego związku, ciemnoskórych na Akademii Medycznej we Wrocławiu. I był to naprawdę fajny gość, który potrafił obrócić w żart nie jeden przejaw rasizmu!!! Był już doktorem i robił specjalizację. Wyobraźcie sobie, że zgodził się grać na bębnie afrykańskim podczas gali kixboksingu, w czasie przerw między rundami!!!
Organizując imprezy z udziałem różnych ras, mogłem dostrzec, że często dochodziło do przejawów rasizmu i zawsze mnie to bulwersowało, że tak Polacy się odnoszą do ludzi o innym kolorze skóry. Powody były zawsze te same: inny kolor skóry. Choć muszę przyznać, że rasistami byli najczęściej ludzie z miernym wykształceniem.
Teraz będąc na Wyspie niekiedy sam łapie się na tym, że psioczę na "czarnych" czy na "żółtych".
Na przykład kiedy jadę w Londynie i ktoś mi zajeżdża drogę i nie jest to taksówkarz od razu myślę "czarny" i 90% mam rację. Mój kolega mówi, że "czarnym" to tylko brzytwę do ręki a nie kierownicę! Jak na przystanek podjeżdża autobus to "żółci" zawsze się rozpychają, żeby pierwsi wsiąść pomijając kolejkę.
Tak na prawdę to jeżdżąc w Londynie, po tych wąskich uliczkach, przejeżdżam przez dzielnicę zdominowaną przez rasę "czarnych" to i trudno się dziwić, że drogę zajeżdżają mi właśnie oni, ale tak jakoś narzekam na czrnoskórych.
Nie wiem trochę się pogubiłem. Jak miałem większą styczność z innymi rasami to nie byłem rasistą, a teraz kiedy ta styczność jest mniejsza ( w sensie mniejsza bezpośrednio), to czasami łapie się na lekkich objawach rasizmu.
U góry taki mały przykład.
Pozdrowienia ze słonecznej Wyspy
Michał

Najdłuższy stół świata


 Essen miasto w Północnej-Nadrenii Westfalii będzie w przyszłym roku miastem kultury Europejskiej (Kulturhauptstadt Europas).
 I Niemcy wymyślili, że w ten dzień 18 lipca 2010, zrobią, postawią, rozstawią najdłuższy stół świata. Będzie liczył jakieś 60 km i będzie się składał z 20tyś mniejszych stołów ustawionych na autostradzie nr.40.
 Ten pomysł wypatrzyła moja siostra Jolanta i już zarezerwowała „stolik” na lipiec.
 Może to jest jakiś pomysł żebyśmy my blogowicze spotkali się razem przy takim stole? W końcu tworzymy kulturę, a przecież to stół kultury.
  tak będzie to wyglądało
 
 W przyszłym miesiącu logo Miasta Kultury Europy zasadzone zostanie w Gelsenkirchen i będzie sobie spokojnie rosło do przyszłego roku. A składać się będzie z ponad 30tyś roślinek. Będzie miało 55m długości i prawie 27m szerokości.
 Mnie się ten pom bardzo podoba.
 Pozdrowienia ze słonecznej Wyspy i do zobaczenia w Essen
 Michał

5 Komentarze

  1. Niestety tym odcinkiem autostrady nie beda mogli kierowcy pomykac i maja info o tym juz w tym roku!A tak na marginesie do brata, dzis nas wszystkich zameldowalam,a reszte opowiem w Holandii, jak sie tam za 6 dni spotkamy.Pozdrowienia,ciaooo Jola
  2. Slowko jeszcze do „moon”,przez Essen przechodzi pare autostrad, wiec mysle , ze nie powinno byc duzych problemow,pozdrowienia…..
    • Jolu, ja bazuję na rzeczywistości polskiej, gdzie jest jedna autostrada w danym rejonie, o ile w ogóle jest  Masz rację! W Niemczech pewnie nie będzie problemu z trasą alternatywną :)Pozdrawiam serdecznie 
  3. HI BRACISZKU; SPAKOWANI?ZYCZE SZEROKIEJ DROGI I DO ZOBACZENIA W SOBOTE NA NAJPIEKNIEJSZEJ PLAZY W EUROPIE;CIAOOO

Nowy adres bloga


 Na obecną chwilę to żadnej pomocy z Onet, żeby dodać gadżety o które pytam wszędzie. A na blogspot dodatki i prowadzenie bloga jest dziecinnie proste. Postanowiłem spróbować tutaj.
 To nie jest jeszcze przesądzone, ale ten nowy adres daje tyle możliwości!
 Pozdrowienia ze słonecznej Wyspy
 Michał

 4 Komentarze

  1. Od zawsze nie lubię blogów onetowych, choćby za durny sposób przeglądania komentarzy. I w ogóle, bałagan jakiś na wszystkich onetowych blogach, które znam, a trochę ich jest. Poczytam Twój nowy blog chętnie  A mała rośnie, jak na drożdżach! Śliczna panieneczka 
  2. Witajtrafiłam do Ciebie ze stronki Michała (bardzo ciekawie pisze) postanowiłam poczytać co inni emigrujacą maja do powiedzenia i u Ciebie na dzień dobry wpadł mi tekst o Essen. Bywam tam kilka razy w roku i wiem o przyszłorocznych atrakcjach, jednak o rezerwacji miejsca przy stole świata nie słyszałam. Proszę daj mi jakieś namiary – jak się do rezerwacji zabrać—zrobiłabym niespodziankę mojemu przyjacielowi (Polakowi na emigracji)pozdrawiam i idę do następnych tekstówBaśka

Parę fotek


  Książki już przeczytane, teraz czas na gazety
  cóż takiego ciekawego jest w takiej gazecie, zwłaszcza jak się ją czyta odwrotnie?
  czasami trzeba zajrzeć pod podwozie!
  wizyta na treningu
 
Pozdrowienia ze słonecznej Wyspy
 Michał

Nowy licznik


Chciałbym wstawić licznik z Feedjit, ale jakoś nie mogę sobie poradzić! Czy ktoś umie to wstawić na Onet blog?!
 Pozdrowienia ze słonecznej Wyspy
 Michał

Remont, remont i po…..


 Remont, remont i po remoncie, chciałoby się powiedzieć!!! 
Pamiętacie remont ruszył pod koniec maja i do dzisiaj nie został skończony! Ale w Anglii nic nie dzieje się szybko! Tak więc mieszkamy w lekkim bałaganie już prawie 3 miesiące i pewnie jeszcze ze dwa pomieszkamy.
 Pozdrowienia ze słonecznej Wyspy
 Michał


Linton i winnica


 Dzisiaj wybraliśmy się na chwilkę do ZOO w Linton. To bardzo małe zoo, w którym kiedyś zrobiliśmy wspaniałe zdjęcia młodym tygryskom. Niestety młode tygryski dorosły i teraz to duże „koty”.  Nie bardzo chcą rozrabiać, zwłaszcza że było ciepło i dosyć późno.
  tak wyglądają niektóre domy w Linton
  Zdjęcia z zoo się raczej nie udały, więc będą z winnicy.
  w takich piekielnych maszynach wyciska się „wino”
  winogrona jeszcze nie dojrzałe
  tak wygląda młode winogronowe pnącze
    albo tak
  malutkie winogronka zapraszają na wrzesień
  młode i stare
  tylko stare
  urodzaj na pobliskich polach
  to zdjęcie bardzo mi się podoba
  wyjazd z winnicy
  której pilnują takie lwy
  Mateusz reklamuje swój sprzęt, choć wszystkie zdjęcia na blogu są z mojego telefonu komórkowego
 Pozdrowienia ze słonecznej Wyspy
 Michał


Przystanek autobusowy


 Takie zdjęcie zrobiłem na jednym z przystanków autobusowych w Londynie.
 
 
 Pozdrowienia ze słonecznej Wyspy
 Michał


1 Komentarz 

 bigfun

Już wiem!!!To przecież Kasia z Julką!!!

Cromer


 Zrobiliśmy sobie małą wycieczkę do miasta Cromer, które jakoś kojarzyło mi się z miejscem urodzenia admirała Nelsona.
 Po powrocie zajrzałem do Wikipedii i okazało się że admirał urodził się jakieś 50km na zachód od Cromer w Burnham Thorpe. Ale w Cromer urodził sie sir James Dyson, wynalazca świetnego odkurzacza (dyson)
 Wyjeżdżając z Newmarket mieliśmy jakieś 20 stopni ciepła, ale lekko się chmurzyło i im dalej na północ, tym cięższe chmury.
    Mimo wszystko postanowiliśmy, że dojedziemy do Cromer tak jak zaplanowaliśmy, ale kto wybiera się nad morze na północ, zamiast na południe?!
 Kiedy dojechaliśmy na miejsce było zaledwie 14 stopni, ale odczuwalna temp. była chyba jakieś 5 stopni mniej!!! Julka to że przeżyła, zawdzieńcza swojej siostrze, która zadbała o odpowiedni „strój”. Agata widząc prawie siną Julkę wpadła na pomysł żeby założyć Julce podwójne spodnie i podwójną bluzę. brawo dla Agaty!
  Lekko wystraszona Julka
  Zakapturzona Julka
  Ratunku!!!! Tato!!!
  Jaki piękny widok!
  Tak wygląda plaża w Cromer
  I kawałek mola z budynkiem teatru
  Zmęczona, lekko zmarznięta Jula czeka na obiad, tradycyjnie nad morzem, rybka i frytki. Niestety jedzenie angielskie nie „umywa” się do polskiego!!!
 Wróciliśmy do domu, gdzie zastała nas w miarę ładna pogoda 20 stopni i nie duże zachmurzenie!!! Ale była jeszcze jedna niespodzianka „ŁAZANKI” Kasia „stanęła” na wysokości zadania i wyczarowała na kolację łazanki.
 Bo nie napisałem, że na wycieczkę wybraliśmy się w piątkę: Julka, Agata, Dziadek, Mateusz i Ja.
Pozdrowienia ze słonecznej Wyspy
 Michał


Pianino


 Tydzień temu w Londynie przed starą „Giełdą Królewską” postawiono pianino z napisem ” Play me, I’m Yours”
 Pomysł fantastyczny, choć nie od razu został „zrozumiany”! Dopiero po paru dniach rzeczywiście można posłuchać jak Londyńczycy, ale nie tylko, bo i turyści używają instrumentu dowoli. A że pogoda dopisuje jak nigdy to „akcja” chwyciła na całego.
  Pozdrowienia ze słonecznej i upalnej Wyspy
 Michał

 3 Komentarze

  1. Chciałabym się mylić, ale w Polsce by to nie przeszło, rozkradliby to pianino, choćby po klawiszu  A jak nie dałoby się ukraść, to by zniszczyli. A szkoda. Fajny pomysł 

Dwóch przyjaciół z podwórka






        8 Komentarze       
       
  1. Jurek prosił, żeby wszyscy oglądający tę (tą) fotografię zwrócili uwagę na jego wspaniałą koszulkę. Kto napisze co jest na tej koszulce?!
  2. Na koszulce? Cała załoga czołgu RUDY i napis „Czterej pancerni i pies”!  No, i czołg, rzecz jasna  Super są takie fotki sprzed wieków 
  3. Chwilę musi potrwać, bo się nie spodziewałem że tak szybko ktoś zgadnie! Myślę że płytka z wybranym, lub dwoma odcinkami „4 pancernych” była by dobrą nagrodą?! Chyba że tradycyjnie wolisz darmowy przejazd na trasie Londyn-Cambridge-Londyn?! Pozdrawiam ze słonecznej Wyspy
  4. To ja jednak poproszę o ten autobus, tyle, że w terminie nieprzewidywalnym i pewnie bardzo, bardzo odległym  Dziękuję!