wtorek, 9 stycznia 2018

Wywiadówka


 Wcześniej nie miałem czasu napisać. Tydzień temu w szkole Agaty odbyła się wywiadówka. I tu na samym początku muszę pochwalić Agatę za wyniki w nauce i postępy w pojmowaniu j.angielskiego. Po dwóch latach Agata „śmiga” angielskim jak autochtoni. Jak przyjemnie iść na wywiadówkę i słuchać tylko pochwał na temat nauki swojej pociechy. Pamiętam jak musiano wysłuchiwać czasami nie najlepszych opinii o mnie, choć nie byłem słabym uczniem. Zawsze mówili: zdolny, ale leń.
 Normalnie jak siedziałem na krześle i słuchałem co wychowawca mówi, to razem z krzesłem fruwałem pod sufitem auli, ze szczęścia. Generalnie Agacie zaczynają się podobać wszystkie przedmioty. Wcześniej ze zrozumiałych względów angielski podobał się bardzo średnio.
 Wywiadówka w Agaty szkole wygląda zupełnie inaczej niż w polskich szkołach, chyba że ostatnio w Polsce się zmieniło?! Parę dni przed wywiadówką dzieci przynoszą kartkę ze szkoły, że takowa (wywiadówka) się odbędzie w takich to a takich godzinach. Można się zapisać na 10 minutowe rozmowy do poszczególnych nauczycieli. Na dwa dni przed wywiadówką kartki te wracają do szkoły i nauczyciele wiedzą z kim i o której mogą się spotkać. W dzień wywiadówki dzieci zamieniają się w wolontariuszy, to znaczy już przy wjeździe na szkolny parking wskazują wolne miejsce a potem jak dojść do auli w której odbywa się wywiadówka. Wchodząc do auli można zobaczyć świetne rozwiązanie techniczne, jak może się odbywać wywiadówka. W dużej sali na środku są krzesła, gdzie siedzą rodzice ze swoimi pociechami i czekają chwilę jak przyszli za szybko. Przy ścianach, przy stolikach siedzą nauczyciele i czekają na kolejną rodzinę. Czyli że w tym samym czasie 20 nauczycieli opowiada 20 rodzicom o wynikach i postępach ich dzieci. Stoliki są na tyle oddalone od siebie i od środka, że można swobodnie i bez krępacji wysłuchać wszystkiego. Zawsze na wywiadówkach w Polsce, które odbywały się w poszczególnych klasach, rodzice musieli wysłuchiwać, że Nowak uczy się świetnie, że Kolasiński uczy się bardzo słabo i chyba zostanie na następny rok. Po co to dla wszystkich?! Tu rozwiązanie jest tak proste jak ekonomiczne.
 Znowu muszę tu napisać: Decydenci Polski uczcie się dobrych rzeczy i jak najszybciej wprowadzajcie te dobre rozwiązania. Bo są one tanie, dobre i wypróbowane, a nie te z Argentyny czy Boliwii.
 Pozdrowienia ze słonecznej Wyspy
 Michał

  1. Ja za nic nie pojmę jak to się dzieje, że Polska bierze z zagranicy to, co denne, a różne lepsze rzeczy jakoś nas nie interesują.A nie zaglądałam, bo dysk mi padł 
  2. Dokładnie tak samo jest u nas, też mi się to podba, po co komu wiedzieć jak moje dziecko się uczy,czy dobrze czy źle, wiedzieć powinni o tym rodzice , pozdrawiam:)))
  3. Pracowalam 2 lata w szkole (2006-2008) i u mnie w szkole tez rodzice mieli indywidualne konsultacje z nauczycielem. Na forum oglaszane byly tylko ogolne informacje formalne. Roznica jest jednak wielka. W Polsce rodzice nie sa zainteresowani przychodzeniem na takie konsultacje (mimo ze nauczyciel dzwoni do nich wczesniej). Oprocz tego kazdy nauczyciel mial obowiazek wyznaczenia godziny w tygodniu na konsultacje indywidulane (prawie nikt nie korzystal)
  4. Może Twoja pierszwa wywiadówka była zagranicą? Moje od podstawówki syna (10 lat temu) odbywały się/i odbywają w podobny sposób: wyznaczone terminy/godziny spotkań z wychowawcą i nauczycielami przedmiotowymi; nie widzę różnicy?!
    • Matkopolko, u mnie w szkole nigdy nie było rozwiązań, o których piszesz. A szkołę skończyłam w zeszłym roku, czyli co nieco pamiętam  Podstawówka, gimnazjum, liceum- zawsze wszyscy rodzice siedzieli w jednej sali z wychowawcą. Najwyraźniej zależy to od szkoły, jednak model „tradycyjny” (ten, o którym piszę) jest bardziej rozpowszechnionjy. Widać miałaś szczęście 
  5. Sorry bardzo ale w mojej szkole też są takie wywiadówki i nikt z tego afery nie robi. A chodzę do LO. Prywatnego ale skoro moi rodzice płacą to wymagają :-)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz