No więc zaczęło się od tego, że jakiś tam czas temu „odwiedził”
nas grzyb, taki zwykły wilgociowy grzybek. Grzybek się tak rozgościł, że
nie chciał się z nami rozstać za żadne skarby! Nawet straszenie chemią
go nie wyprosiło. Właściciel domu w którym mieszkamy postanowił użyć
najmocniejszej broni i wyrzucić grzyba. Na czas „wojny” z grzybem
mieliśmy się wyprowadzić. Wojna miała trwać około 10 dni. Niestety jak
wszystkim wiadomo, albo i nie, jesteśmy rodziną czteroosobową a takiej
gromadce nie jest łatwo gdzieś przycupnąć na 10 dni. Ale właściciel domu
wymyślił, że na ten czas przeprowadzi nas do innego domu, a po „wojnie”
wrócimy z powrotem. My z kolei przekonaliśmy go, że jak zapłacimy tylko
połowę czynszu to jakoś sobie poradzimy ( mam właśnie 12 dni urlopu,
Agata 7 dni wolnego od szkoły). Postanowiliśmy odwiedzić dawno nie
odwiedzane strony, czyli jedziemy do Polski. Julka wreszcie pozna trochę
więcej rodziny, a przede wszystkim „chłopaków”. Dwóch swoich kuzynów
Mateusza 11 lat i Olka lat prawie jeden:
i Dawida lat jeden i trochę, z którym w sierpniu pojedzie na wakacje
tak więc Julka ma szczęście, same chłopaki!!
Pozdrowienia ze słonecznej Wyspy
Michał
2 Komentarze
i Dawida lat jeden i trochę, z którym w sierpniu pojedzie na wakacje
tak więc Julka ma szczęście, same chłopaki!!
Pozdrowienia ze słonecznej Wyspy
Michał
2 Komentarze
- no to milego urlopu
-
miłego wypoczynku w PL w takim razie i please przywieźcie słońca duuuuuuuużo!!!