Dla nas rodziców, to na początku był szok. Jak Agata szła do szóstej klasy (teraz jest w ósmej) to czekaliśmy na jakieś informacje odnośnie książek i zeszytów i nie doczekaliśmy się. Okazało się, że nie ma książek ani zeszytów. Świetne rozwiązanie, dzieci dostają takie duże zeszyty w których piszą różne rzeczy, a za książki „robią” ksera zrobione z różnych źródeł. Tanio, logicznie!!! Nie ma biegania po księgarniach i po roku nie ma problemu ze sprzedażą starych książek. Choć w Polsce to przecież co roku nowe książki są, bo i program co roku jest zmieniany. Dlaczego tak trudno wybierać dobre rozwiązania, które są sprawdzone. Pewnie nowy minister edukacji w Polsce pierwsze co zrobi to wprowadzi jakieś „super” rozwiązanie z jakiegoś „dobrze” rozwiniętego kraju na przykład Bangladeszu, albo Albanii. Jeżeli chodzi o mundurki to są bardzo zgrabne i chyba dzieciakom nie przeszkadza ich noszenie. Pamiętam jak w mojej szkole wprowadzono mundurki to był koszmar. Raz że trzeba było to kupić na mieście, co skutkowało tym że były różne fasony i różne odcienie. Dwa to były jakieś obrzydliwe nylonowe fartuszki na dodatek „babskie” feeeeeee!!!
Może więcej jutro napisze o szkole Agata
Pozdrowienia z zapłakanej deszczem Wyspy
Michał
5 Komentarze
- Witajcie, to u nas jest trochę inaczej z tymi książkami, dostaliśmy listę na koniec roku i trzeba było kupić, ale głównie to są jakieś ćwiczenia w których się pisze, zeszytów to nie kupowaliśmy -dostali w szkole-ale trzeba było zapłacić za zeszyty i jakieś kopie robocze, ksera, w sumie to z książkami razem wyszło ze 110 euro , około mniej więcej….co do mundurków to ja ze szkoły pamiętam te fartuszki i tarcze na ramieniu…dla Agatki powodzenia w nowym roku szkolnym, pozdrawiamy:) z równie deszczowej wręcz ulewnej Irl.:(
-
Hi Rodzinko!i znowu cisza w eterze czy na laczach? troche dlugo, brakuje tematu czy natchnienia? bo z czasem, to wiem, ze roznie, calusy wszystkim,paaaaaaaaaa
-
Pozdrawiam również z Wyspy, tyle że z innej części (Szkocja)!Moja córka (6 lat) chodzi do P2 – jest więcej niż bardzo zadowolona :-)Nie wiem jak u Was, ale tutaj mundurek jest traktowany dość swobodnie, byle zachować barwy szkoły (mam na myśli szkoły państwowe). Co do braku książek – widzę to z drugiej strony, bo pracuję w biurze szkoły i pomagam przygotowywać materiały na zajęcia: takich ilości przerabianego papieru to w życiu nie widziałam (szkoła liczy ok.600 uczniów, więc można sobie wyobrazić). Gdybym była zorientowana bardziej (jeszcze bardziej!) zielono, chyba nie mogłabym tutaj pracować… Można dyskutować co jest lepsze i tańsze: kupowanie co roku nowych książek czy rozdawanie kserowanek. Ja widzę, że „moi” Szkoci kompletnie tego nie szanują (no po co, skoro można dostać nowe?)btw, chętnie poczytam więcej, trochę się nudzę w pracy :-)zapraszam na mój blog: http://www.biskupinka.bloog.pl
-
Hej! Witaj Biskupinka, żono sławnego Biszopa. Pozdrawiam ciepło. Jak tu trafiłaś?!
-
Yyyy, zdaje się, że z bloga Rozważnej i Romantycznej… Łazi człowiek po sieci i znajduje różne fajności :-)pozdrawiamy rodzinnie z Aberdeen
-
-