Wracając do samodzielnych jazd, to wyobraźcie sobie, że po niecałym miesiącu to my szkoliliśmy następnych przyjezdnych z Polski. No możecie sobie wyobrazić jak to szkolenie wyglądało. Z jednej strony ci „nowi” mieli lepiej bo mogli pytać po polsku i dostawali odpowiedź po polsku. Z drugiej strony my sami jeszcze nie bardzo znaliśmy te wszystkie trasy! Pamiętam jak z Jasiem jechaliśmy razem, ja miałem mu pokazać trasę jakieś tam linii. Janek dobrze się czuł za kółkiem więc on prowadził a ja sprawdzałem notatki i tylko mówiłem, że jak zobaczysz takie duże drzewo to skręcaj w prawo, do pierwszego ronda i na rondzie drugi zjazd. Niestety w pewnym momencie poczułem się za pewnie i straciłem z oczu moje notatki. Jasiu dojeżdża do niedużego ronda i pyta: na rondzie który zjazd? Ja odpowiadam żeby jechał wolniej to sprawdzę. Tak moje notatki nie były doskonałe. Czas nagli, a ja nie mogę się doszukać tego fragmentu. Ok, mówię do Janka, rondo to fajna rzecz, jak nie wiesz co robić, zrób „kółeczko”. Jasiu wykonał kółeczko, ja nie mam odpowiedzi! Mówię rób drugie, może sobie przypomnę jak będę się rozglądał. Rondo nie duże zaledwie dwie możliwości zjazdu, ale która jest ta właściwa? Janek robi trzecie kółko, ja idę spytać pasażerów! Pasażerka tylko jedna i na dodatek nie wie! Masakra! Po wykonaniu pięciu, czy sześciu kółek decydujemy się na wybór drogą losowania. Wybór był zły, ale tak jak wspominałem Jasiu był bardzo dobrym kierowcą, przejechał gdzieś po jakimś parkingu i wróciliśmy na trasę. Musiało to fajnie wyglądać, jak na nie dużym rondzie autobus piętrowy kręci się w kółko!
Pozdrowienia z deszczowej Wyspy
Michał
1 Komentarze
~wiedzma
ale tak szczerze to pewnie nikogo to nie zdziwilo tu w tym dziwnym kraju???