środa, 10 stycznia 2018

Szpital, sanatorium, kaczka dziwaczka, wąż, buty!!! Ostatni.

 Pan z RSPCA przyjechał bardzo szybko, zapukał do naszych drzwi pół godzinki po telefonie z komisariatu policji. Był to pan w średnim wieku, w ręku trzymał klatkę na węża! Powiedziałem że wąż jest już martwy i chyba ta klatka nie będzie potrzebna. Zapytał gdzie go znalazłem i gdzie teraz jest, ten wąż. Zaprowadziłem pana na nasz „spacerniak” i pokazałem rurkę z której wydłubał go „dziadek”, następnie otworzyłem kubeł i pokazałem „zwłoki”. Pan przyjrzał się uważnie „zwłokom”, wsacił goły palec do środka, roztarł to co wydłubał i powąchał!!! Po tym poznałem że mamy doczynienia z fachowcem! Gołymi „ręcyma” w śmietniku, w ciele gada!!! Parę razy wąchał, aż się bałem że spróbuje. Podszedł jeszcze parę razy do rurki i powiedział, że to wygląda na „wyrób” wężopodobny! Że może to być i najprawdopodobniej jest wszystko co się zbierało w rurce i teraz w takim ładnym „opakowaniu” zostało wydłubane przez „dziadka”. Tej wersji będę się trzymał, bo jest wypowiedziana przez fachowca, który nie jednego węża próbował. Zwłaszcza, że na policji nikt nie zgłosił „ucieczki” z terrarium.
 Przygoda z „wężopodobnym” tak mnie skołowała, że wyszła nowa historyjka.
 Następnego dnia poszedłem do banku i paru sklepów. Była jakaś 10 rano, więc tłumów nie było, mimo to ludzie ustępowali mi miejsca i dziwnie się gapili. Zrezygnowałem z dalszych zakupów i po odwiedzeniu banku i dwóch sklepów wróciłem do domu. Jakieś 500m od domu już wiedziałem co było przyczyną tego dziwnego zachowania mieszkańców naszego miasta! Otóż wychodząc z domu założyłem dwa buty, ale z innych par, znaczy lewy but różnił się od prawego!!! Jak to zauważyłem to też chciałem sobie zejść z drogi. Taki skołowany byłem, nie wiem dlaczego? Przecież przed świętami miałem urlop i do pracy poszedłem dopiero 5 stycznia i to tylko na dwa dni.
 Pozdrowienia z deszczowej i ciepłej Wyspy
 Michał 

 4 Komentarze

  1. ehehehehe :DDobre to ;)Też wolę wersję, że wąż to nie wąż. A z butami… No, cóż, najporządniejszym się zdarza 
  2. no w angllii jestes i sie dziwnie patrzyli??? a nie koloryzujesz przypadkiem? ja mam wrazenie, ze jakbym w pizamie do sklepu poszla to by nie patrzyli ;P ale probowac nie bede ;P OOOOOO! Wlasnie zauwazylam ze kodu cholernego nie ma ! Jak fajnie:D Dziekuje za przychylenie sie do prosby ;D Pozdr
  3. No!no! to niezle z tymi butaami, pewnie „TO” masz po babci, ze strony ojca albo po tej cioci, co w Paryzu.Ale po mojemu, to deczko za wczesnie?buziaki z Essen dla Ciebie i Twych panienek.Siostra J.(nie pielegniarka)!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz