Przygoda z „wężopodobnym” tak mnie skołowała, że wyszła nowa historyjka.
Następnego dnia poszedłem do banku i paru sklepów. Była jakaś 10 rano, więc tłumów nie było, mimo to ludzie ustępowali mi miejsca i dziwnie się gapili. Zrezygnowałem z dalszych zakupów i po odwiedzeniu banku i dwóch sklepów wróciłem do domu. Jakieś 500m od domu już wiedziałem co było przyczyną tego dziwnego zachowania mieszkańców naszego miasta! Otóż wychodząc z domu założyłem dwa buty, ale z innych par, znaczy lewy but różnił się od prawego!!! Jak to zauważyłem to też chciałem sobie zejść z drogi. Taki skołowany byłem, nie wiem dlaczego? Przecież przed świętami miałem urlop i do pracy poszedłem dopiero 5 stycznia i to tylko na dwa dni.
Pozdrowienia z deszczowej i ciepłej Wyspy
Michał
4 Komentarze
- ehehehehe :DDobre to ;)Też wolę wersję, że wąż to nie wąż. A z butami… No, cóż, najporządniejszym się zdarza
-
no w angllii jestes i sie dziwnie patrzyli??? a nie koloryzujesz przypadkiem? ja mam wrazenie, ze jakbym w pizamie do sklepu poszla to by nie patrzyli ;P ale probowac nie bede ;P OOOOOO! Wlasnie zauwazylam ze kodu cholernego nie ma ! Jak fajnie:D Dziekuje za przychylenie sie do prosby ;D Pozdr
-
No może trochę kolorków, ale tu jest małe miasteczko, to nie Londyn!
-
-
No!no! to niezle z tymi butaami, pewnie „TO” masz po babci, ze strony ojca albo po tej cioci, co w Paryzu.Ale po mojemu, to deczko za wczesnie?buziaki z Essen dla Ciebie i Twych panienek.Siostra J.(nie pielegniarka)!