piątek, 5 stycznia 2018

Poród Cdn


 I coś znowu nie tak, kazali mi się przebrać w ciuszki „doktora” i pogonili do Kasi.
 Przyjechaliśmy na salę operacyjną, co pierwsze zrobili to włączyli radio, serio! Nie na cały głos, ale tak w tle cicha muzyczka. Patrzę jak tu się zwinąć, przecież się umawialiśmy. Na sali robi się pełno, naliczyłem jakieś osiem osób. Każdy robi swoje, mnie co chwilę przestawiają w inne miejsce. Wreszcie przychodzi pani i mówi że teraz Kasia dostanie zastrzyk w kręgosłup i nie będzie nic czuła od pasa w dół. Jeszcze jakieś formułki, jeszcze ze cztery razy powtórzenie że ten zabieg jest w 100% bezpieczny z naciskiem w 100%. Już Kasia leży na stole mnie przynieśli krzesło, widzę że się nie wymigam, muszę zostać do końca! Jakaś pani na wszelki wypadek powiadamia mnie, że jeśli będę miał dosyć to żebym powiedział to mnie wyprowadzi. Sprawdzają czy znieczulenie działa, takim wacikiem wyciągniętym z lodówki. Jest dobrze działa. Położna a może pani doktór próbuje Julkę lekko przesunąć  bo gdzieś się zaklinowała. Bezskutecznie!!!! Julka się nie daje. Rozpoczynamy 10 godzinę walki! Decyzja następna to pomogą Julce wyjść takimi specjalnymi łopatkami. Jak zobaczyłem te łopatki to prawie zemdlałem, to jakieś narzędzia z XII wieku !!! Na szczęście Julka za duża. Ostateczna decyzja „cesarka”. 10 minut później jest nasza druga córeczka z nami. Ale nie koniec porodu. Jedna z doktorek powiadamia nas że są pewne kłopoty. Ludzie przecież kłopoty to nasza specjalność. Otóż w trakcie zabiegu został przedziurawiony pęcherz Kasi i trzeba go posklejać, czy pozszywać. Kasia straciła 2l krwi więc dotoczyli jej trochę obcej, teraz jest bardziej wyluzowana, krew była Angielska.Ja dostałem Julkę na ręce i pojechaliśmy do innej sali, gdzie czekaliśmy jakieś pół godzinki na Kasię.
 Julka urodziła się 21 kwietnia 2008 około 16:40, po dziesięcio-godzinnej walce. Ważyła 4,879 kg.

                          To są najnowsze zdjęcia Julki ośmiodniowej
                 
 

                                              U mamy
                   
                  a to z wczoraj po kąpieli u Babci na rękach

 Pozdrowienia ze słonecznej Wyspy
  Michał
 17 Komentarze

  1. Dzielni Rodzice pozdrawiamy Was z Bishop’s :)A to wykapane malenstwo to CUDENKO! Serce mieknie. Buziak w piete od nas cieplutki :)))
  2. Kochani, czy ja juz mowilam ze Juleczka wasza jest cudna? Ma sliczne wlosy, tez bym takie chciala  Mam nadzieje ze Kasia juz czuje sie lepiej.. no i dobrze ze jest z wami nieoceniona babcia.  Pozdrawiamy serdecznie  Madzia z Julka
  3. Hmm. Nie jestem pewna, ale dość groźnie mi brzmi ten przebity pęcherz. Czy przypadkiem nie należy się za to jakieś odszkodowanie? Myślę, że powinniście się dowiedzieć.A Malutka jest, wydaje się być, bardzo duża  No, ale prawie 5 kilo! Więc nic dziwnego 
  4. witam,na rekach babci Julka wyglada jak caly tata z przed….ilus tam lat.Tylko tacie wlosy gdzies uciekly ,mam nadzieje ze to Julke ominie:Caluje isciskam was mocno:Kasia bylas bardzo dzielna ,no i ze Michal nie zemdlal przy porodzie to jakis cud,no to tez byl dzielny.Pozdrawiam babcie i wszystkie twoje dziewczyny braciszku.Trzymaj sie mocno i do uslyszenia,pa pa
    • Dodam tylko ze kobiety ktore twierdza ze nie chca obecnosci partnera przy porodzie zwyczajnie sie boja ze przestana byc atrakcyjne w jego oczach…tyle ze wtedy nalezaloby sie zastanowic nad jakoscia takiego zwiazku! Kilka tygodni temu nasz przyjaciel 28 letni mezczyna zostal tatusiem:) i musze przyznac ze wspomnienie jego zachwytu z chlodnym nastawieniem autora tekstu bylo dla mnie szokujace …Dawno temu w Polsce nikt nie mogl nawet marzyc o takim przywileju jakim jest uczestnictwo w narodzinach nowego zycia wiec to ja zachecam do refleksji.
  5. Dobry ten tekst „zaczynamy 10 godzine walki” tzn kto rozpoczynal ?Tatus sam przeciez wspomnial ze mysli raczej o tym zeby uciec…Nie moge uwierzyc ze dorosly facet nie widzi w narodzinach wlasnego dziecka nic pieknego! Jak mozna zostawic kobiete sama w takiej chwili ?To po prostu niedojrzalosc:(
    • Niekoniecznie, Persono. Nie wszyscy mężczyźni i nie wszystkie kobiety chcą, żeby mąż był obecny przy porodzie. Z różnych powodów, których wyliczać nie będę. I niedojrzałość nie ma tu absolutnie nic do rzeczy. Powiedziałabym nawet, że czasem taka decyzja może świadczyć właśnie o dojrzałości i mądrości życiowej Ale to musisz sama (sam?) przemyśleć i odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego.
  6. Moon! Widze ze najwyrazniej nie czytalas tekstu pod tytulem „Porod” … Cytat z tekstu „Kasia jakiś czas temu namawiała mnie na wspólny poród, ale jakoś nie miałem przekonania i temat zakończony” czyli najwyrazniej tutaj nie mowimy o tym ze kobieta tego nie chciala prawda? Nazywasz to wrecz madroscia zyciowa ? Z jakiego powodu ? Wedlug mnie i wielu znanych mi osob to zwykly egoizm. Znam wielu ojcow ktorzy przezyli narodziny swoich dzieci i sa ZACHWYCENI a nawet kochaja i szanuja swoje zony o wiele bardziej. Jezeli bierzesz udzial w dyskusji przygotuj argumenty a nie stronnicza wypowiedz zabarwiona staroswieckim meskim szowinizmem.
    • Może nie widać tego na blogu, ale jestem dosyć impulsywnym facetem. Dlatego nie chciałem zostać przy porodzie. Wyobraź sobie taką sytuację: ukochana osoba cierpi lekarze czekają i karzą oddychać lub przeć. Toż to bym skoczył do gardła jednemu i drugiemu. Tutaj sytuacja była troszeczkę inna. Kasia na samym początku została zapytana czy chce znieczulenie i jak tak to jakie? Podoponowe czy tylko dolargan? Sama zdecydowała o nie braniu żadnego znieczulenia, potem wzięła obydwa. Nie chciałem być przy porodzie bo to cierpienie kochanej osoby krew i różne takie. Tak chwila samych narodzin, pierwszy płacz, choć w naszym wypadku pomruk, były wspaniałe, zwłaszcza po 10 godzinach. Mimo to dalej podtrzymuję że nie chciałbym uczestniczyć w porodzie. Kasia prosiła tylko żebym został do momentu kiedy się zacznie, potem według umowy miałem wyjść. Pozdrawiam wszystkich komentatorów i trochę więcej luzu. Michał
    • No, ale co z tego wynika, że Kasia chciała, skoro on nie chciał? Czy mąż/mężczyzna nie ma prawa do własnych uczuć, strachów i wątpliwości? Był z żoną, nie kazał jechać jej do porodu taksówką, samej (a i tak bywa), wspierał ją, jak umiał, a że nie miał ochoty (pewnie nie bez powodu) być przy samym akcie narodzin – jego prawo i wybór, trzeba to uszanować.Piszesz, że znasz ludzi, których związek został umocniony dzięki wspólnym narodzinom. Owszem, tak się zdarza. Ale co, nigdy nie słyszałaś o tym, że widok porodu źle wpłynął na erotyczną stronę związku? Bo ja owszem, spotkałam się z takimi opiniami. I nie mnie oceniać, czy to normalne, czy nie. Ludzie są różni.
      • Tak Moon! Jasne powinnysmy gloryfikowac facetow za to ze nie wysylaja swoich ciezarnych kobiet do szpitala taksowka ( az trudno uwierzyc ze uzywasz takich argumentow nie mowimy przeciez o patologii) widze ze dla niektorych nie skonczyly sie czasy kiedy kobieta byla kelnerka na bankiecie zycia mezczyzny ;)Na szczescie nie znam nikogo kto zmienilby stosunek erotyczny do partnerki po porodzie gdyz umarlabym ze smiechu:)))Rozmawialam na ten temat z kolezankami i kolegami w pracy i okazalo sie ze dla nich to OCZYWISTE ze facet uczestniczy w narodzinach dziecka ktore stworzyl ;). Akt narodzin rozni sie od aktu seksualnego ale to dorosly czlowiek powinien zaakceptowac a wedlug mnie nawet zobaczyc zanim sam zostanie rodzicem. Musze przyznac ze jestem niezwykle szczesliwa ze naleze do pokolenia „stosunkowo”mlodych Polek ktore maja odwage domagac sie partnerstwa w zwiazku.Musze ze smutkiem stwierdzic ze moje Europejskie przyjaciolki choc czesto w wieku mojej Mamy maja ten problem za soba i z przerazeniem obserwuja obraz Polskiej Kobiety spedzajacej zycie w kuchni:(Najgorsze jest to ze mowimy tutaj o porodzie ktory nie jest choroba tylko stanem fizjologicznym a przeciez w zyciu zdarzaja sie rozne nieszczescia jak sie zachowac kiedy jedno z partnerow jest ciezko chore?Czy rowniez mamy prawo powiedziec „nie” bo moze to wplynie na zycie erotyczne moze poczujemy obrzydzenie do kogos kto jest slaby i chory ? Zwiazek na dobre i zle to chyba cos innego niz to co masz na mysli:(Michal :)teraz wiem o co chodzilo po prostu bales sie wlasnej bezsilnosci i to fakt ze mezczyzna niewiele moze zrobic na sali porodowej ale sam fakt obecnosci partnera najczesciej wiele znaczy dla kobiety no chyba ze partner probuje udusic lekarza wtedy to rzeczywyscie nie pomaga wiec chyba wybor byl trafny ;)Pozdrawiam i nie brakuje mi luzu :))))))))))))
        • Hmm. Persono, napisałaś „(…) Polek ktore maja odwage domagac sie partnerstwa w zwiazku”. Różnie widać rozumiemy partnerstwo, bo dla mnie nie jest nim zmuszenie kogoś, męża w tym wypadku, żeby zrobił coś, przed czym ma wyraźne opory. Skoro ja mam prawo wymagać partnerstwa od niego, on ma takie samo prawo oczekiwać partnerstwa z mojej strony, prawda? Dlaczego moje „chcę” ma być ważniejsze od jego „nie chcę”? Pozostaje znaleźć kompromis, co Michał i Kasia uczynili. Nie wiem, czy rozumiesz mój punkt widzenia. Jeśli nie, to trudno. Zrozumiesz za jakiś czas  EOT.
          • Dear Moon:)To zabawne ze ludzie tracac argumenty powoluja sie na czas:) niestety czas zbyt wiele tutaj nie pomoze to pewnie roznica w wychowaniu i konflikt pokolen:)Nie mam zamiaru rozumiec punktu widzenia ktory jest dla mnie rownie bliski jak ksiezyc ja zyje na ziemi i korzystam z doswiadczenia zdobytego przez moja rodzine i ludzi ktorych kocham i podziwiam. Jestem bardzo szczesliwa kobieta:))) mam cudownego meza i kochanego synka. Dzielimy z mezem radosci i smutki. Jestesmy najlepszy przyjaciolmi i partnerami w codziennych obowiazkach. Wspolnie balujemy,gotujemy i wspolnie remontujemy mieszkanie tak jak robili to nasi rodzice i taki przyklad dajemy naszemu synowi :). Urodzilismy razem nasze dziecko i kamyczek mojego meza stad pewnie sporo wzajemnej empatii:)Michala zrozumialam ale do ksiezyca mi najwyrazniej daleko.
          • Michale!Wiem z wlasnego doswiadczenia ze narodziny dziecka to strach i radosc w zblizonych proporcjach. Podjales swoja decyzje i nie zalujesz wiec nie ma zamiaru tego komentowac. Generalnie uwazam ze porod jest to momentem, ktory warto przezyc razem choc musze przyznac, ze zagrozenie nietykalnosci cielesnej lekarzy jest racjonalnym powodem odmiennej decyzji.Cieszy mnie, ze nie byly to obawy z „ksiezyca” wziete bo argument „wplywu na zycie erotyczne” uwazam za malo powazny:) i niezwykle niedojrzaly…W dyskusji ‚ksiezycowej” pewnie zabraklo luzu gdyz szowinizm meski nie jest mi bliski (szczegolnie w wydaniu damskim )i to na dodatek zakonczony archaicznym stwierdzeniem „kiedys zrozumiesz.. EOT „. Sorki ale wolnosc wypowiedzi dotyczy wszystkich niezaleznie od wieku a ewentualny „koniec dyskusji” moge zaakceptowac od mojej Mamy choc na szczescie z nia mozna porozmawiac na kazdy temat:) i to bez wazeliniarstwa i obrazania w razie braku argumentow i czego wszystkim zycze :))) no i luzu oczywiscie w nieograniczonej ilosci:))))Powodzenia ;)Oby kiedys pojawilo sie na tym blogu SUN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz