piątek, 5 stycznia 2018

Trochę do tyłu.

  Chyba jeszcze nie pisałem o tym. Otóż do Anglii przyjechałem w połowie marca 2005. A zaczęło się jeszcze we Wrocławiu gdzie na przełomie stycznia,lutego 2005, postanowiłem o wyjeździe. Od października 2004 w Coventry było już moich 2 znajomych, którzy podpisali kontrakt jeszcze w Polsce. Pracowali w tymże Coventry jako kierowcy autobusów miejskich, za zawrotną wtedy stawkę 6L/godz. Znając ich dobrze wiedziałem, że wyjechali bez podstawowej nawet znajomości j.angielskiego. I tu widziałem swoją szansę! Posługiwałem się co prawda j.niemieckim, ale angielski ni w ząb. Poszedłem na spotkanie z przedstawicielami firmy Travel West Midlands, gdzie  dowiedziałem się  że będzie egzamin z  j.angielskiego (ustny)  i jazdy  autobusem  po mieście. Nie wiadomo czego bardziej się bać? Prawo jazdy na autobus mam, ale nigdy nie pracowałem jako kierowca, tylko egzamin, więc doświadczenia zero. Podobnie z j.angielskim, może  umiałem powiedzieć dzień dobry, do widzenia, jakieś cyfry, ale nic więcej. Dostałem namiary do pani, która prowadziła kursy j.angielskiego i równocześnie była tłumaczką tych przedstawicieli z TWM.
                       Sorki muszę kończyć, ale jeszcze wrócę do tematu.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz