Julka
miała się urodzić w Cambridge, ale na pierwszym spotkaniu z położną
polecono nam dwa szpitale z nazwy a nie gdzie się znajdują. No i tak
wypadło na West Suffolk Hospital w Bury St Edmunds. Fajnie mieć w
dowodzie napisane miejsce urodzenia: Cambridge!!! No nic Bury też brzmi
egzotycznie.
Pamiętam jak 23 lata temu wylądowałem na „zachodzie”, wszystko było inne, wszystko zadziwiało, między innymi pamiętam o dwóch rzeczach. Pierwsza to jak szef firmy w której pracowałem powiedział żeby się do niego zwracać po imieniu!!! Cała firma bez względu na pozycję, a przede wszystkim bez względu na wiek mówiła sobie po imieniu. Tu na Wyspie jest tak samo. Nie wiem czy w Polsce jest to możliwe? Nie zastanawiam się czy to dobrze czy źle, po prostu tak jest!
I druga rzecz to miejsce zamieszkania. Pamiętam jak jeździłem na zawody (łucznicze) to przy meldowaniu się w hotelach należało podać miejsce urodzenia. I jak ekipa liczyła od 5 do 10 zawodników z jednego klubu to właściwie tylko pierwszy podawał miejsce urodzenia: Wrocław. Reszta miała tak samo. Potem jak klub się trochę wzbogacił to paru zawodników kupił i już tak prosto z tym miejscem nie było. Choć mieliśmy jednego zawodnika, który urodził się w Kołobrzegu a mieszkał we Wrocławiu. Ale jego rodzice zaraz po jego urodzeniu przenieśli się do Wrocławia. I tu dochodzę do sedna sprawy! Na ówczesne czasy lata 80-te, takie zmiany adresu do innych miast były rzadkie. Dlatego zdziwiło mnie jak wielu ludzi na „zachodzie” ma w dowodach inne miejsce urodzenia a inne zamieszkania. Wtedy, bo piszę o latach 80-tych to w Polsce nie migrowało się. Może to było związane z pracą? Było jej pod dostatkiem. Może to było związane z mieszkaniami, nie było ich wcale. A może wreszcie z mentalnością, taką narodową: tu się urodziłeś i tu umrzesz!!!
teraz myślę, że wszystkie te czynniki miały wpływ na taki stan rzeczy. A jak jest dzisiaj???
Czy dzisiaj Polacy w Polsce przemieszczają się, są mobilni, czy budują domy które mają stać 200lat???
Tutaj na Wyspie zmieniamy domy, miasta żeby sobie polepszyć byt. Żeby nasze dziecko chodziło do lepszej szkoły, żebyśmy mieli bliżej do pracy. Choć sporo osób dojeżdża nawet po 50km i więcej do pracy, co jeszcze do nie dawna w Polsce było nie do pomyślenia. I nie piszę tu o mieszkańcach Łodzi dojeżdżających do pracy do Warszawy. W Polsce nie ma dróg, które by tą sprawę załatwiły.
Kończąc bo coś odszedłem od tematu Julka miejsce urodzenia będzie miała??? No właśnie, w polskim dowodzie jest miejsce na miasto, czy napiszą jej że miejsce urodzenia Unia Europejska?
Pozdrowienia z zimnej Wyspy
Michał
Pamiętam jak 23 lata temu wylądowałem na „zachodzie”, wszystko było inne, wszystko zadziwiało, między innymi pamiętam o dwóch rzeczach. Pierwsza to jak szef firmy w której pracowałem powiedział żeby się do niego zwracać po imieniu!!! Cała firma bez względu na pozycję, a przede wszystkim bez względu na wiek mówiła sobie po imieniu. Tu na Wyspie jest tak samo. Nie wiem czy w Polsce jest to możliwe? Nie zastanawiam się czy to dobrze czy źle, po prostu tak jest!
I druga rzecz to miejsce zamieszkania. Pamiętam jak jeździłem na zawody (łucznicze) to przy meldowaniu się w hotelach należało podać miejsce urodzenia. I jak ekipa liczyła od 5 do 10 zawodników z jednego klubu to właściwie tylko pierwszy podawał miejsce urodzenia: Wrocław. Reszta miała tak samo. Potem jak klub się trochę wzbogacił to paru zawodników kupił i już tak prosto z tym miejscem nie było. Choć mieliśmy jednego zawodnika, który urodził się w Kołobrzegu a mieszkał we Wrocławiu. Ale jego rodzice zaraz po jego urodzeniu przenieśli się do Wrocławia. I tu dochodzę do sedna sprawy! Na ówczesne czasy lata 80-te, takie zmiany adresu do innych miast były rzadkie. Dlatego zdziwiło mnie jak wielu ludzi na „zachodzie” ma w dowodach inne miejsce urodzenia a inne zamieszkania. Wtedy, bo piszę o latach 80-tych to w Polsce nie migrowało się. Może to było związane z pracą? Było jej pod dostatkiem. Może to było związane z mieszkaniami, nie było ich wcale. A może wreszcie z mentalnością, taką narodową: tu się urodziłeś i tu umrzesz!!!
teraz myślę, że wszystkie te czynniki miały wpływ na taki stan rzeczy. A jak jest dzisiaj???
Czy dzisiaj Polacy w Polsce przemieszczają się, są mobilni, czy budują domy które mają stać 200lat???
Tutaj na Wyspie zmieniamy domy, miasta żeby sobie polepszyć byt. Żeby nasze dziecko chodziło do lepszej szkoły, żebyśmy mieli bliżej do pracy. Choć sporo osób dojeżdża nawet po 50km i więcej do pracy, co jeszcze do nie dawna w Polsce było nie do pomyślenia. I nie piszę tu o mieszkańcach Łodzi dojeżdżających do pracy do Warszawy. W Polsce nie ma dróg, które by tą sprawę załatwiły.
Kończąc bo coś odszedłem od tematu Julka miejsce urodzenia będzie miała??? No właśnie, w polskim dowodzie jest miejsce na miasto, czy napiszą jej że miejsce urodzenia Unia Europejska?
Pozdrowienia z zimnej Wyspy
Michał
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz